Przygodę z rodziną HOST zaczęłam od szerokiego poradnictwa internetowego. Ze względu na fakt, że cechuje mnie ostrożność i pesymizm, postanowiłam zapobiegliwie prześledzić sklepy ogrodnicze minimalizujące działanie wirusa HVX. Wybrałam szkółkę Państwa Gardulskich www.funkie.pl
Jesienią zakupiłam i posadziłam następujące odmiany:
ABBA
DABBA DO bardzo duża 60-70 cm wysokości i 170-180 cm średnicy. Liście 30x15 cm szerokości. Kwiaty w kolorze jasno lawendowym.
BLUE MOUSE EARS mała ok. 20 cm wysokości i 30 cm średnicy. Liście 6x5 cm podobno przypominają mysie
uszka.
DREAM WEAVER duża 50 cm wysokości i 80 cm średnicy. Liście 25x20 cm. Kwiaty w kolorze prawie białym.
FRANCEE duża 60 cm wysokości i 90 cm średnicy. Liście 12x15 cm. Kwiaty w kolorze lawendowy.
INNISWOOD bardzo
duża 60 cm wysokości i 120 cm średnicy. Kwiaty w kolorze lawendowym.
ISLAND CHARM miniaturowa około 10 cm wysokości i 15 cm średnicy. Kwiaty w kolorze fioletowym.
MILDRED SEAVER duża 40-50 cm wysokości i 80 cm średnicy. Liście 15x22 cm. Kwiaty w kolorze fioletowym.
REGAL
SPLENDOR bardzo duża ok. 100 cm wysokości i 100 cm średnicy. Liście 17x35 cm. W 2003 roku otrzymała tytuł Miss Host w Stanach Zjednoczonych.
SEPTEMBER SUN duża 60 cm wysokości i 90 cm średnicy. Kwiaty w kolorze jasnofioletowym, białym.
SUM AND SUBSTANCE duża 80 cm wysokości i około 150 cm średnicy. Kwiaty w kolorze lawendowym.
Rośliny były dobrze zabezpieczone w transporcie i zostałam uprzedzona, że ŻÓŁKNIĘCIE I OPADANIE LIŚCI W OKRESIE JESIENNYM TO NORMALNE, jednakże to co zobaczyłam zdążyło już zasiać we mnie obawy: czy z tego wyrośnie cokolwiek i czy będzie choć trochę zgodne z ich opisem na stronie sklepu.
Żałuje bardzo, że moich późniejszych czynności nie udokumentowałam, ale zapewniam, że zachowałam się zgodnie z instrukcją dołączoną do funkii:
- pod każdą z nich wykopałam dołek o średnicy ok. 40 cm i głębokości ok. 1,5 szpadla
- usunęłam połowę ziemi z dołka
- do pozostałej ziemi w dołku dodałam odkwaszonego torfu
- bryłek korzeniowych roślin nie namaczałam wcześniej ze względu na to, że były już namoknięte
- rozluźniłam delikatnie palcami korzenie brył, umieściłam każdą z nich w osobnym dołku
- usuniętą wcześniej ziemią obsypałam sadzonki i delikatnie udeptałam
- przysypałam korą sosnową
- obficie podlałam
- w duchu martwiłam się, czy udało mi się bryły korzeniowe zachować na poziomie 5 cm poniżej gruntu, co ułatwia podlewania, utrzymanie wilgotności
- zaczęłam trzymać za nie kciuki
W dalszych postach opowiem o wynikach moich starań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz